| POWRÓT |
1
Juvia
delikatnie przegryzła dolną wargę, zakładając zagubiony kosmyk
swoich niebieskich włosów za ucho. Jeszcze raz uderzyła telewizor
w tył czarnej obudowy, mając nadzieje na jego cudowne uleczenie.
Zamiast tego urządzenie wydało z siebie podejrzany dźwięk, po
czym ucichło do końca.
Zdruzgotana,
ukucnęła na wysokości czarnego ekranu, który jeszcze chwile temu
przynajmniej śnieżył i popukała delikatnie w szybkę.
– Juvia
nie chciała – wyszeptała i spojrzała na Graya, który przyglądał
jej się z zaciekawieniem.
W
tym samym momencie po całym domu rozległ się głośny dźwięk
dzwonka, który zaalarmował przybycie mężczyzny, po którego
zadzwoniła godzinę temu. Miała nadzieje, że uda się uniknąć
niepotrzebnego marnowania pieniędzy, ale swoimi zdolnościami
jedynie pogorszyła sprawę. Najprawdopodobniej będzie zmuszona
zapłacić dużo więcej, niż gdyby czekała spokojnie na fachowca i
nie próbowała działać na własną rękę.
Zarówno
ona jak i jej portfel nie byli z tego powodu zadowoleni.
Dziewczyna
podniosła się z kucek i zerknęła na swoje ubranie. Jej jęknięcie
pełne rozczarowania i desperacji, było idealnym komentarzem
odnoszącym się do obecnego stroju. Nie spodziewała się, że
mężczyzna przyjedzie tak szybko, więc nie zdążyła ubrać się w
nic lepszego; .
Gray
szczeknął uspokajająco, jakby umiał odczytać jej myśli. Juvia
spojrzała na psa z rezygnacją, na co on ponownie wydał z siebie
dźwięk. Na zmianę stroju było za późno, więc jedynie modliła
się, aby przed jej domem stał jakiś mężczyzna w podeszłym
wieku, który widział już w swoim życiu wszystko. Jej przepocone i
pobrudzone dresy mogłyby w innym wypadku wystraszyć kogoś o
słabych nerwach, a Juvia chciała obejrzeć wieczorem swój serial i
nie mieć jakiegoś biednego młodzieńca na sumieniu.
Pośpiesznie
podbiegła pod drzwi i wzięła głęboki wdech na dodanie sobie
odwagi. W jednej chwili całkowicie schowała swoje rozgotowane
emocje, przybierając maskę opanowanej i zimnej dziewczyny. Gray
przybiegł do niej na swoich łapkach, pragnąc razem ze swoją
właścicielką przywitać gościa. Nie chcąc przedłużać, powoli
otworzyła drzwi.
– Dzień
dobry. Czy to Juvia Lockser? - zapytał na wstępie młody mężczyzna,
spoglądając
dla
pewności w jakieś papiery.
Na
jego
piersi widniała plakietka z imieniem i nazwiskiem, które Juvia
pośpiesznie zarejestrowała – „Sting
Eucliffe”.
Dziewczyna
nie była w stanie wydobyć z siebie żadnego dźwięku, więc
jedynie kiwnęła niepewnie głową. Tuż przed nią stał chłopak,
najprawdopodobniej w jej wieku, ubrany w czarne, robocze spodnie i
koszule. Był wysoki, szczupły i zadbany. Kilka niesfornych kosmyków
jego blond włosów opadało mu na czoło, które zdobiła niewielka
blizna nad prawym okiem. Pomimo roboczych ubrań, jego umięśniona
sylwetka wyraźnie rysowała się na białej koszuli, a jej
podwinięte rękawy odsłaniały skrawek tatuażu z szablo-zębną
paszczą lwa, który okazale prezentował się na jego umięśnionym,
lewym ramieniu.
– Tak
– odparła w końcu, gdy zrobiła mu miejsce, aby wraz z ciężką,
czerwoną skrzynką z narzędziami, mógł wejść do środka –
Proszę. - Zachęciła go gestem dłoni.
Juvia
miała nadzieję, że jej twarz nie wyraża tego co działo się w
jej środku. Podejrzewała, że wszystkie narządy ścisnęły się
ze zdziwienia i pozamieniały ze sobą miejscami. Musiała się mocno
skupić, aby za drugim podejściem odbierał ją jako chłodną i
pewną siebie kobietę.
Wchodząc,
niedbale otaksował swoim wzrokiem korytarz, jednak zajęło mu to
zaledwie chwilę, gdyż resztę swojej uwagi skupił na ciekawszym
elemencie pomieszczenia. Powoli i dokładnie przebiegł swoimi
niebieskimi oczami po sylwetce dziewczyny, dłuższą chwilę
poświęcając na okrąglejsze partie ciała.
W
tym samym czasie pies podszedł do niego i niepewnie powąchał swoim
małym, czarnym noskiem, robiąc mu psi egzamin. Najwyraźniej jednak
jego wynik był negatywny, gdyż czworonóg zaczął wydawać w jego
stronę ostrzegawczy pomruk, odsłaniając swoje białe kły.
Juvia
spojrzała się na niego ostro, próbując opanować sytuację. Nie
potrafiła sobie przypomnieć, aby kiedykolwiek jej pies zachowywał
się w ten sposób.
– Gray!
- rzuciła – Nie wolno tak!
Pies,
słysząc swoje imię automatycznie przestał, odsuwając się do
gościa. Niepewnie podreptał za Juvię i skrył się za nią.
Najprawdopodobniej myślał, że go nie widać, a gniew jego pani tam
nie dotrze, gdyż za nogami swojej właścicielki ponownie zaczął
warczeć, patrząc się wrogo na fachowca.
– Proszę
się nie przejmować – uspokoił, gdy zerknęła karcąco na
zwierzaka - Mam kota, to pewnie dlatego.
Juvia
niepewnie podniosła swoje oczy do góry. Gdy ich spojrzenia spotkały
się ze sobą, chłopak posłał jej pewny siebie uśmiech,
odsłaniając część swoich niezwykle białych i ostrych zębów.
Wiszący kolczyk w uchu zakołysał się żwawo, a blondyn nadal
uważnie przyglądał się właścicielce domu.
Juvia
poczuła się niezwykle niekomfortowo, jednak próbowała nie dać po
sobie tego poznać. Sama nie była pewna czy głównym powodem są
stare dresy i zwykła koszulka, które miała na sobie, dziwne
zachowanie swojego psa czy lęk, który ją ogarnął po spojrzeniu w
oczy nieznajomego. Bijąca od niego pewność siebie sprawiła, że
Juvia poczuła się jak mała, bezbronna myszka.
– Chciała
skorzystać pani z naszych usług?
- zapytał.
Choć
pytanie wydawało się niewinne, to jednak dziewczyna wyraźnie
dostrzegła akcent w którym wypowiedział słowo usługi.
Brzmiało to tak jakby wyraz miał w sobie ukryty podtekst seksualny.
Juvia miała ogromną ochotę wyprosić Stinga ze swojego domu,
jednak żadna logiczna wymówka nie przychodziła jej do głowy. Sama
zadzwoniła do firmy z prośbą o pomoc, więc musiała jakoś
poradzić sobie w obliczu tak nieprzyjemnej i dwuznacznej sytuacji.
– Juvia
zaprowadzi – odparła, wymijając blondyna i idąc wzdłuż
korytarza.
Chłopak
ruszył w milczeniu za nią, a dziewczyna wyraźnie czuła jak jego
wzrok ponownie z ogromną dokładnością badał jej dolne partie
ciała. Wydawało się jakby zamierzał pożreć ją wzrokiem,
uprzednio rozeznając się, które miejsce wygląda najapetyczniej.
Pod
wpływem tej świadomości dziewczyna wyprostowała się dumnie i
pomimo skurczów w żołądku, wywołanych niepokojem, postanowiła
być dzielna i nie dać się zdominować na własnym terytorium.
-
Lubie domy z bogatym i ciekawym wyposażeniem –
zagadał niewinnie, jednak jego opinia bynajmniej nie dotyczyła
umeblowania, a raczej jej ciała, które również zakwalifikował do
wystroju pomieszczenia.
Juvia
nie wyraziła chęci nawiązania rozmowy, pragnąć jedynie pokazać
główny powód wizyty chłopaka, aby następnie zaszyć się w
kuchni i w spokoju doczekać końca jego usług. Gray
dreptał wiernie obok niej, stale obserwując swojego nowego wroga.
– Ten
zdecydowanie do takich należy. - ciągnął dalej – Dawno nie
widziałem czegoś równie przykuwającego wzrok
i pobudzającego wyobraźnie.
Juvia
podziękowała w duchu, że korytarz nie był zbyt długi, a pokój
gościnny, w którym znajdował się telewizor, mieścił się zaraz
obok niego. Juvia weszła i stanęła przy drzwiach, natomiast Sing
podszedł do telewizora, położył obok siebie skrzynkę z
narzędziami i stamtąd rozejrzał się po pomieszczeniu.
Juvia
podążyła za nim, szukając czegoś czego mogłaby się wstydzić.
Jej pokój był urządzony w starym stylu, nieco ponury, jednak nigdy
nie miała nic przeciwko temu. Telewizor stał na środku,
naprzeciwko wersalki, która mieściła się tuż pod oknem. Okno
natomiast zdobiła firanka i stare, puszczone do ziemi zasłony.
Naprzeciwko niego stała ogromna szafa, która skrywała w sobie
wszystkie jej ubrania i inne potrzebne rzeczy.
– Naprawdę
bardzo tu przytulnie – skomentował.
– Telewizor
od kilku dni bardzo często śnieżył i gubił sygnał. -
powiedziała ostro, ignorując jego opinie - Juvia się na tym
kompletnie nie zna, ale próbowała go naprawić i chyba tylko
pogorszyła sprawę, bo przed chwilą całkowicie przestał działać
– wyjaśniła.
Patrzyła
się w skupieniu na czarną obudowę, pragnąc aby i jego uwaga
wreszcie skupiła się tylko i wyłącznie na zepsutym urządzaniu.
Jednocześnie starała się ignorować jego obecność i
zainteresować rozbiegane myśli czymś innym. Nadal czuła ten
nieprzyjemny dreszcz, który wywoływały w niej jego oczy. Miała
nadzieję, że jej przeczucie się myliło i blondyn faktycznie
będzie pochłonięty myślami o swojej pracy.
Zebrała
w sobie resztki odwagi i niepewnie spojrzała na Stinga. Stał między
nią a telewizorem i nadal chłonął swoim wzrokiem. Dzieliły ich
od siebie zaledwie trzy kroki. Wyglądał, jakby pomylił główny
powód swojej wizyty w jej mieszkaniu. Z drugiej strony wyglądał
jak fachowiec, który faktycznie próbował znaleźć jakąś
usterkę, jednak nie w telewizorze, a w niej. Zdała sobie sprawę,
że z odkrytym ciałem jest wszystko dobrze, więc blondyn mógł
zastanawiać się w którym miejscu usterka znajduje się pod
ubraniem i jak bardzo ono mu przeszkadza w rozszyfrowaniu tego.
Szybko
odgoniła tą absurdalną myśl.
– Juvia
w razie potrzeby będzie w kuchni – Starała się z całych sił,
aby jej głos był bez emocji, a oczy obojętne i zimne. - Jeśli
będzie mogła w czymś pomóc, proszę wołać.
– Nie
ma problemu. - odparł swobodnie.
Na
końcu ukłoniła się delikatnie, dziękując za pomoc i stanowczym
krokiem ruszyła w stronę kuchni, odwracając się do blondyna
plecami. Gray nadal dumnie szedł obok niej. W tym samym momencie,
gdy zegar na ścianie oznajmił nastanie południa, Juvia ponownie
poczuła na swoim ciele wzrok pary ciemnoniebieskich oczu. Swoimi
niewidzialnymi mackami dotykały każdy skrawek jej ciała, powoli,
acz stanowczo, unieruchamiając ją w swoich objęciach.
2
Gray
westchnął, wyzywając siebie w duchu od największych tchórzy i
wcisnął wreszcie dzwonek, który wyraźnie zaczynał tracić do
niego cierpliwość. Nie mógł mu się dziwić, gdyż sam denerwował
się na swoje niezdecydowanie, a stanie kilka minut przed drzwiami i
zastanawianie się czy to na pewno dobry pomysł, musiało wyglądać
z boku niezwykle komiczne. W duchu poczuł się znowu nastoletnim
chłopcem, a dźwięk dzwonka wypełniający wnętrze domu, przed
którym stał tylko pogłębił jego dziwny, nostalgiczny uścisk na
sercu. Nadal nie wiedział czy jego spontaniczny pomysł był dobry i
właściwy; w głębi siebie czuł jednak potrzebę, aby najpierw
odwiedzić starych przyjaciół, a dopiero w drugiej kolejności swój
dawny dom.
Minęło
zaledwie kilka sekund, a do jego uszu doleciały dźwięki
poruszenia. Świadczyły one o tym, że domownicy jednak byli w domu,
co ostatecznie przekreśliło jego tchórzowską nadzieję na
odwrócenie się na pięcie i wrócenie pod ten dom w innym,
dogodniejszym terminie.
– Nashi,
otwórz za tatę drzwi!
Gray
uśmiechnął się pod nosem. Mógłby nie być w Magnolii przez
tysiąc lat, wyjechać do najtłoczniejszego miasta na świecie,
poznać przez ten czas milion ludzi, a i tak zawsze poznałby w
tłumie ten głos.
– Natsu!
- Usłyszał, jak w odpowiedzi na jego prośbę zabrzmiało
stanowcze, kobiece upomnienie – To ty miałeś zająć się
dzieckiem, a nie dziecko tobą!
Spojrzał
się w ostatniej chwili na swój przeładowany samochód, jakby mógł
w nim znaleźć odpowiedź na jego obawy. Auto niestety stało
jedynie przy bramie, niewzruszone jego niezdecydowaniem.
Gdy
stanowczy głos Lucy przypominał chłopakowi wcześniejszy układ,
który zawarli, drzwi delikatnie się uchyliły. Przez niewielki
otwór zerkała na niego para brązowych oczu. Zaciekawiony wzrok
dziecka powitał go niepewnie i gdy dziewczyna zauważyła, że Gray
nie ma zamiaru się na nią rzucić, swoimi malutkimi rączkami
poszerzyła swój zasięg widoczności, otwierając drewnianą rzecz
szerzej.
Gray
nie mógł się nadziwić jak bardzo zmieniło się dziecko jego
dawnych przyjaciół od czasu, gdy ostatni raz jego stopy stąpały
po magnolskiej ziemi. Gdy opuszczał wieś razem ze swoim ojcem,
Nashi dopiero zaczynała uczyć się chodzić, potrzebowała
całodobowej uwagi i ledwo sięgała mu za kostki, gdy uparcie
czyściła swoimi dziecięcymi kolanami podłogi, po których sunęła
niczym dziecięcy motorek wyścigowy w śpioszkach. Jej krótkie,
różowe włoski sterczały wtedy na wszystkie strony, a z małych
ust co jakiś czas wydobywał się dziecięcy śmiech, którego powód
był znajomy tylko dziecku.
Teraz
dziewczynka miała około metra wzrostu i już dawno pozbyła się
śpioszek na rzecz letniej, różowej sukienki. Jej kolana zdobiło
kilka zadrapań, jednak mógł się założyć, że już dawno
wyrosła z chodzenia na czworaka, a ich pochodzenie mógł wyjaśnił
malutki rowerek, stojący przy bramie. Włosy nie inspirowały się
już fryzurą jej ojca, tylko cierpliwie poddały prawom grawitacji.
Przynajmniej na to wyglądało, gdyż kilka prostych pasem włosów,
które nie zdążyły stać się jeszcze sterczącymi kitkami,
opadały swobodnie na jej plecy. W pozostałych nieszczęśnikach,
związanych gumkami recepturkami, Gray bez problemu
rozpoznał talent Natsu i jego ukryte marzenia o
zostaniu fryzjerem.
Dziewczynka
patrzyła się w niego intensywnie, zaciskając swoje malutkie
piąstki na drzwiach. Gray nie wiedział jak się zachować, więc
pierwsze powitanie po tylu latach zamierzał oddać intuicji. Już
miał kucać przy dziecku i wyciągnąć w jej stronę rękę na
powitanie, gdy ta wyprzedziła jego zamiary i ostudziła
zagranie przyjaznego wujka Graya.
– Tatuś
zablaniał wpuscać do domu zboceńców – powiedziała ostrożnie.
Spojrzał
się zdziwiony na dziewczynkę, marszcząc przy tym delikatnie brwi,
jakby ten prosty nawyk miał pomóc mu w przyśpieszeniu swojego
myślenia i zrozumieniu jej reakcji. Jego mózg nie zdążył jednak
pokazać na co go stać, gdyż zaraz po tym w drzwiach stanęła
matka pięciolatki, próbując zapanować nad sytuacją.
– Przepraszam
za... - zaczęła, lecz zamilkła, gdy ich spojrzenia się ze sobą
spotkały.
– Cześć
– powiedział niepewnie, unosząc do góry swoją prawą dłoń.
Poczuł
się niezręcznie, gdy Lucy w pierwszych chwilach szoku patrzyła się
oniemiała na niego i nie była w stanie skleić żadnego prostego
zdania. Jej wzrok najprawdopodobniej zakrzywiał rzeczywistość i
podpowiadał, że właśnie jest świadkiem pojawienia się ducha z
baśniowych legend. Jej mina niezbyt umiejętnie ukrywała, że
ostatnią rzeczą w którą mogła uwierzyć, była jego
niespodziewana wizyta w Magnolii.
Graya
ciekawiło co się stanie, gdy uświadomi ją, że wraca na stałe.
– Do
widzenia – Nieprzyjemną ciszę niespodziewanie przerwała Nashi,
próbując zamknąć mu drzwi przed nosem. Dla Lucy był to jak kubeł
zimnej wody wylany na kark, przy trzydziestostopniowym mrozie.
Blondynka szybko uskuteczniła zamiary dziecka, odrywając od niego
swoje brązowe spojrzenie. Pięciolatka nabrała w usta zbyt dużo
powietrza, pokazując jak bardzo uraziło ją zachowanie jej matki.
– Leć
po tatę – zarządziła jedynie, ignorując dziecięcą oznakę
buntu.
Zanim
jednak Nashi pognała w głąb domu, posłała Grayowi krótkie
spojrzenie, przepełnione dziecięcą nieufnością, ale i
ciekawością.
– Gray
– odezwała się Lucy, gdy pierwszy szok powoli minął. Zrobiła
mu miejsce w progu i gestem dłoni zaprosiła do środka – Wejdź,
proszę.
– Przepraszam
za najście – wyrecytował wyuczoną od lat grzecznościową
formułkę, przyjmując dziewczyny propozycje. Dźwięk zamykanych za
nim drzwi był jak sygnał, że jego ostatnia szansa na ucieczkę
minęła i już nie ma odwrotu.
3
Jej
serce biło jak oszalałe, powodując nieprzyjemny uścisk w klatce
piersiowej. Wskazówka od wyznacznika samooceny skakała jak szalona.
Nie wiedziała, co o tym wszystkim myśleć. Było to jedno z
najbardziej nieprzyjemnych doświadczeń jakie przeżyła. Nawet po
tym, gdy szczelnie zamknęła kuchenne drzwi jego rozbierający i
pewny siebie wzrok nadal naruszał jej prywatność.
Delikatnie
przyłożyła lewe ucho do drewnianej powierzchni. Ignorując
harmonijne stukanie zegara, próbowała wychwycić dźwięki, które
wydawał blondyn. Bała się, że zamiast sprzętem mógł zająć
się myszkowaniem w jej szafkach. Na samą myśl o tym, że mógł
zaglądać do jej półki z bielizną temperatura jej wnętrza
wzrosła o kilka stopni. Na policzkach pojawił się rumieniec,
którego obecności nie potrafiła zrozumieć. Widziała wielokrotnie
takie sytuacje na filmach i nigdy nie kończyły się one dobrze.
Westchnęła,
próbując się uspokoić.
Zdała
sobie sprawę, że być może jej wyobraźnia zapuściła się za
daleko i wypadałoby ją zbesztać za złe zachowanie. Jej pies miał
dobrą intuicję, jednak wzmianka o kocie w jakiś sposób
usprawiedliwiała jego wrogie zachowanie. Mężczyzna mógł mieć
takie usposobienie i traktować każdą klientkę w ten sposób. Nie
mogła od razu zakładać, że jest zboczeńcem i zrobi jej krzywdę.
Po naprawie telewizora odjedzie i najprawdopodobniej nigdy już się
nie spotkają.
Przynajmniej
taką miała nadzieję. Obraz jej kruchego ciała kontra jego mięśni
mówił sam za siebie. Zdolność logicznego myślenia nasuwała jej
tylko dwa rozwiązania w takiej sytuacji – ucieczkę albo
natychmiastową ucieczkę.
Oderwała
swoje ucho od drzwi. Poczuła nagłe wyrzuty sumienia, oskarżając
nieznajomego o najgorsze. Może to wcale problem nie leżał w nim, a
w jej postrzeganiu świata. Definitywnie musi odstawić filmy i
książki na jakiś czas. I częściej zabierać Graya na spacer.
Świeże powietrze i kontakt z ludźmi dobrze jej zrobi.
Pies
jakby wyczuł jej myśli i szczeknął zadowolony. Cały czas patrzył
się na swoją właścicielkę i niebieskowłosa cieszyła się, że
nie potrafił analizować jej zachowania. Gray miał dosyć gadatliwe
usposobienie jak na psa, więc nie chciała być tygodniową sensacją
wszystkich kundli w okolicy.
Dziewczyna
spojrzała się na niego i uśmiechnęła lekko.
– Juvia
zabierze cię wieczorem na spacer – powiedziała.
Gray
zamerdał radośnie ogonem i poszedł do swojej miski uspokoić
pragnienie.
Kobieta
nie wiedziała co ma w najbliższym czasie ze sobą zrobić. Pomimo
logiczniejszego myślenia, nadal czuła w sobie niepokój, więc
wykluczyła pomysł, aby wyjść na zewnątrz i popracować w
ogródku. Zresztą, w razie czego powinna być w domu, bo zarzekała
się, że będzie w kuchni.
Z
rezygnacją rozejrzała się po pomieszczeniu, próbując znaleźć
sobie wymuszone zajęcie.
4
Głowa
Graya od dawna była zapełniona wieloma myślami, które spędzały
mu sen z powiek, jednak jedna z nich napawała go niezwykłą
ciekawością – jak zareaguje Natsu na jego widok. Zawczasu układał
wiele scenariuszy, szukając w nich odpowiedzi, jednak każdy kończył
się tak samo, niezależnie od okoliczności – pięścią chłopaka
na jego twarzy. Wierząc w swoje przeczucia, Gray przypomniał sobie
kilka obronnych chwytów i kontrataków, które używał na Natsu,
gdy byli dziećmi i zawsze przynosiły mu zwycięstwo.
Nie
zakładał, że przyjaciel mógł go czymś zaskoczyć.
Gdy
przekroczył próg domu, Nashi akurat przyprowadziła go z pokoju
gościnnego. Gdy go zobaczył jego oczy również chwilowo przeszło
zdziwienie, jednak nie dał po sobie tego poznać w takim samym
stopniu jak Lucy. Blondynka, pomimo kolorów włosów, była
inteligentna i również przekalkulowała w głowie prawdopodobne
scenariusze reakcji różowowłosego.
– O
jakich zboczeńcach naopowiadałeś Nashi? - zapytała i zanim
cokolwiek zdołał powiedzieć na swoją obronę, Lucy uraczyła go
spontanicznym kazaniem, aby odwrócić jego uwagę. Jednocześnie
chciała oszczędzić dziecku kłótni dwóch starych przyjaciół.
Gray
zdawał sobie jednak sprawę, że dawnego Natsu lekkie upomnienie i
ostrzeżenie nigdy nie były w stanie zniechęcić do
wymierzenia jego sprawiedliwości. Tym bardziej
odwrócenie uwagi, gdyż gdy na czymś mu zależało, nic nie było w
stanie odgonić myśli od głównego, niezwykle interesującego w
danym momencie toru. Dziecinne obrażanie się też nie wchodziło w
grę, więc wyjaśnienie pozostawało jedno.
Natsu
wydoroślał.
– Napijesz
się czegoś, Gray? - zapytała, gdy całą czwórką udali się do
kuchni. Nashi uparła się, że chce być uczestnikiem ich rozmowy i
nie zamierza bawić się sama w swoim pokoju. Na chwilkę tylko
zniknęła, aby zaraz wrócić z kubkiem kredek i kilkoma kartkami
papieru, które w ich obecności planowała najprawdopodobniej
wypełnić.
– Co
mam nalysować, tatusiu? - zapytała grzecznie, siadając przy
stoliku po jego lewej stronie.
– Gray?
- ponowiła pytanie Lucy.
Przez
jego plecy przeszedł nieprzyjemny dreszcz, jakby został przyłapany
na gorącym uczynku gapienia się na Natsu, który zaczął tłumaczyć
pięciolatce co ma narysować, całkowicie ignorując jego jestestwo.
Nie mógł jednak w ciągu kilku minut przyzwyczaić się do tego
obrazu, ponieważ był on dla niego czymś zupełnie nowym, obcym i
nieprawdopodobnym.
– Wody
– odpowiedział szybko.
Lucy
pokiwała głową i uśmiechnęła się do niego ciepło.
Miał
nadzieję, że jego twarz nie zdradzała wewnętrznego ucisku
niepokoju, który związywał niewidzialnym węzłem jego
wnętrzności. Serce biło mu jak szalone, zagłuszając niektóre
dźwięki, które powinny w całości do niego docierać. Wszystko
szło zbyt gładko, przyjaciele byli zbyt gościnni, a żaden
scenariusz nie zakładał takiej opcji. Ta świadomość tylko i
wyłącznie mnożyła w nim wyrzuty sumienia, których bał się
przez całą podróż do Magnolii i nie miał pojęcia jak nad nimi
zapanować.
Gdy
Lucy położyła przed nim szklankę z piciem, podjęła się lekkich
i nic nie znaczących tematów, jakby Gray zniknął tylko na cztery
dni. Usiadła po prawej stronie Natsu, który w milczeniu świdrował
go swoim nieufnym wzrokiem, bynajmniej się z tym nie kryjąc. To
właśnie on pierwszy przerwał sztuczne wymiany zdań o pogodzie,
ogródku i innych błahych sprawach. Nigdy nie szczycił się
cierpliwością i wymuszoną uprzejmością, natomiast szczerość
śmiało mogła wygrać konkurs na jego drugie imię. Tym samym było
to jego pierwsze słowa, które skierował do niego po czterech
latach.
– Oh
– jęknął, nie szczędząc przy tym nutki niedowierzania i kpiny
– Coś mi tu śmierdzi, odkąd tutaj jesteś, Gray. - Ich zaciekła
walka na spojrzenia trwała chwilę, dopóki nie dodał – Lucy,
otwórz okna, bo nie wytrzymam.
– Natsu!
– najeżyła się, próbując piorunującym wzrokiem przypomnieć
mu kilka podstawowych manier – Nie jestem twoją służącą!
– Nie?
- Udał zdziwionego.
Jej
twarz natychmiastowo zrobiła się cała czerwona. Lucy
najprawdopodobniej zaczęła układać w swojej głowie szczegółowy
plan zamordowania chłopaka późną nocą, gdy pogasną wszystkie
uliczne lampy i dają zawładnąć ciemności i ciszy w najbliższej
okolicy. Gray uważał, że jest się czego bać, gdyż wyobraźnie
Lucy nie hamowały żadne granice.
– Szkoda.
– zaskomlał Natsu, zarzucając na plecy blondynki swoje prawe
ramie – Miałbym najśliczniejszą służącą na świecie. -
dodał, po czym delikatnie ucałował jej zarumieniony od złości
policzek.
Lucy
najwyraźniej zdumiała ten nieoczekiwany wyraz czułości ze strony
ojca ich dziecka. Napięte rysy jej twarzy złagodniały, a w oczach
przez kilka chwil zagościło zdziwienie, którego nawet nie
próbowała ukryć. Na policzkach ponownie zagościły rumieńce, tym
razem nie od gotującej się w niej wściekłości.
Gray
patrzył się na to wszystko, starając być zewnętrznie obojętny
na ich wzajemne docinki i późniejsze okazywanie uczuć. Nie
ukrywał, że było w tych scenkach coś z dawnych relacji, które
łączyły ich od dziecka. Dostrzegał między nimi jednak i nowe
więzi, które musieli stworzyć podczas jego czteroletniej
nieobecności. Gdy opuszczał Magnolie, próżno szukać było
jakichkolwiek czułości pomiędzy ich kłótniami i momentami
urażonych milczeń.
– Między
wami już wszystko dobrze? - zagaił, gdyż mimo wszystko bardzo
ciekawił go ten temat i chciał wykorzystać sytuację do oddalenia
ich umysłów od jego osoby – Gdy wyjeżdżałem mięliście się
rozstawać na dobre.
Lucy
delikatnie poprawiła się na krześle, subtelnie strącając rękę
Natsu z jej ramienia. Wyrwała się z objęć chwilowego szoku,
próbując zignorować wcześniejszą sytuację. Nie wyglądało to
bynajmniej na sztuczny okaz miłości, który perfekcyjnie wyuczyli
się pod publikę. Lucy wyraźnie była speszona tylko i wyłącznie
jego obecnością. Możliwe, że jej mózg niekontrolowanie
przełączał się na przyjacielskie stosunki, jakie utrzymywali
podczas trwania ich przyjaźni.
– To
trochę skomplikowane, ale bardzo dużo pomogła nam Nashi –
odpowiedziała, spoglądając na dziecko, które uparcie kreśliło
rysunek świecowymi kredkami – Chociaż dużo nas kosztowało, aby
to docenić.
Gray
z zaciekawieniem spojrzał się na dziecko, a później na ich
dłonie, jednak nie dostrzegł na nich żadnych charakterystycznych
ozdób.
– Nie
macie jeszcze ślubu? - zapytał zdziwiony.
– Nie
daj się nabrać, Lucy! - ostrzegł ją chłopak, posyłając mu
cwaniacki uśmieszek – Próbuje odciągnąć nas od głównego
tematu!
Gray
posłał mu pełne mordu spojrzenie i gdyby faktycznie zadziałało,
Natsu już po sekundzie leżałby na ziemi i błagał go o litość.
Kolejny dowód na to, że te cztery lata nie poszły na marne w
kwestii jego rozwoju i był coraz skłonniejszy uwierzyć, że
wreszcie Natsu wydoroślał. Bez problemu rozpracował jego zamiary,
więc należało brać to pod uwagę przy wystawianiu końcowej
oceny.
– Przyjdzie
czas to się dowiesz. – dodał – Najpierw musisz odbudować nasze
zaufanie, Gray.
Wziął
głęboki wdech, czując, że właśnie nadszedł moment, który miał
być wielkim rozczarowaniem dla jego przyjaciół, żądnych prostej
odpowiedzi.
– Nie
chce was okłamywać. - zaczął powoli - Jestem wam to winny, po
moim zachowaniu i nie dawaniu znaku życia przez te cztery lata.
– Odjechaliście
bez żadnego uprzedzenia! - przypomniał Natsu, uderzając lekko
pięścią w stół, nie próbując przy tym hamować swojej
wewnętrznej urazy.
Gray
spodziewał się, że Lucy ponownie spróbuje powstrzymać zbytnie
okazywanie emocji swojej drugiej połówki, jednak jej bierność
lekko go zaskoczyła. W skupieniu posyłała mu ciekawskie
spojrzenie, z którego łatwo było wyczytać i nutkę żalu za to
jak wcześniej z nimi postąpił.
– Naprawdę
was przepraszam – powiedział, nie kryjąc skruchy – Nie mogę
wam jednak jeszcze tego powiedzieć. Potrzebuję czasu, żeby...
– Cztery
lata ci nie wystarczą? - przerwał Natsu, a wybuch złości postawił
go na nogi. – Cztery lata temu zwiałeś bez słowa i nie dawałeś
żadnego znaku życia! Teraz zjawiasz się jakby nigdy nic i myślisz,
że wyjdziesz z tego domu bez jakichkolwiek wyjaśnień!?
– Zaufajcie
mi! – poprosił ostrzej, również podrywając się z krzesła.
Patrzyli na siebie złowrogo i gdyby nie stół, który ich
ograniczał, już dawno wymieniliby się paroma ciosami. – Naprawdę
nie mogę wam powiedzieć!
– Spokojnie,
Natsu – powiedziała delikatnie Lucy, kładąc swoją dłoń na
jego pięści. Ukradkiem zerknęła na Nashi, która przerwała
rysowanie i z zaciekawieniem przyglądała się rozgrywanej scence –
Gray nigdy by nas nie okłamał bez powodu – zapewniła
różowowłosego, który pod wpływem jej spokojnego głosu wyraźnie
złagodniał.
Gray
spojrzał się z wdzięcznością na dziewczynę, ciesząc się, że
chociaż ona jest w stanie uszanować jego milczenie. W
przeciwieństwie do Natsu, który wlepił w niego swój urażony
wzrok, dając jasno do zrozumienia, że nie czuje się
usatysfakcjonowany i nie zostawi tego tematu w spokoju. Gdyby nie
Lucy, najprawdopodobniej zakończenie ich sporu wyglądałoby
zupełnie inaczej.
Natsu
prychnął, odwracając wzrok w kierunku okna.
– Pewnie
znowu ucieknie, jak tylko wyjdzie z tego domu – mruknął pod
nosem, jednak starannie zadbał, aby jego domysły
doleciały do Graya uszów.
– Spokojna
głowa – zapewnił, ciesząc się w duchu, że zaraz będzie miał
najgorsze za sobą – Wracam do Magnolii.
Spodziewał
się, że równie dobrze mógł powiedzieć, że jest gejem i od lat
podkochiwał się w Natsu, a reakcja niewiele różniłaby się od
tej, którą ujrzały jego oczy.
– A
co z moim domem? - zapytał szybko, chcąc zaznaczyć, że nie chce
wszczynać kolejnej kłótni. Miał nadzieję, że jedną część
nieprzyjemnej rozmowy mają już oficjalnie za sobą.
– Jak
to wraca...!?
Natsu
ciało ponownie unosiło się ku górze, niesione nieopisanym
gniewem. Lucy tym razem równie szybko zareagowała, kładąc dłoń
na jego ramieniu i przy użyciu niewielkiej ilości siły, posadziła
go ponownie na krześle, gdzie było jego miejsce. Posłała mu ten
rodzaj spojrzeń, które był ich szyfrem i nikt poza nimi nie był w
stanie go odczytać.
Natsu
zaklął pod nosem, patrząc się na Nashi, która najprawdopodobniej
była głównym powodem jego pozornego spokoju i zaakceptowania
faktów.
– Wygląda
tak jak cztery lata temu – odparła spokojnie Lucy – Nie sądzę
również, aby ktoś próbował się do niego włamać, więc nie
powinieneś być tym zaniepokojony.
Ten
fakt nieco uspokoił jego zaniepokojoną duszę, jednak nadal
pozostawała jedna, niezwykle istotna kwestia.
– A
dom obok? - dociekał – Wprowadził się tam ktoś?
Lucy
milczała przez chwilę, próbując wychwycić sens jego pytań i
ukryte dno.
– Tak.
- Pokiwała w końcu głową – Niedługo po twoim wyjeździe dom
kupiła starsza pani i wprowadziła się tam razem ze swoją wnuczką.
Zmarła jednak trzy lata temu, więc dziewczyna go odziedziczyła i
mieszka tam teraz sama.
Gray
zaklął w myślach, niepocieszony nową informacją.
Tego
również nie przewidział.
- - - - - - - - - -
od autorki; terminy to zła rzecz, więc oficjalnie nie zdały u mnie egzaminu, co za tym idzie data następnego rozdział owiana jest tajemnicą, zarówno dla was jak i dla mnie. Nie wiem również czy uda mi się napisać go w przeciągu dwóch następnych tygodni, ponieważ chce się teraz skupić na moim drugim blogu. Postaram się abyście jednak dłużej niż miesiąc nie musieli czekać.
Co do rozdziału - całą ostatnią scenkę pisałam dzisiaj, więc mogła wyjść nijaka, gdyż nie jestem przyzwyczajona do pisania takich ilości jednego dnia. Ogólnie jednak jestem z niego w miarę zadowolona i uważam, że jest nieco ciekawszy niż pierwszy.
Dziękuję również za Wasze wcześniejsze komentarze! ♥
Me serduszko się raduje niezmiernie.
Rozkręęęcaaa się~~ każdy wie kto będzie nową sąsiadką pana Graya.
OdpowiedzUsuńI każdy wie, kochana Juvio, że wcale nie "Było to jedno z najbardziej nieprzyjemnych doświadczeń jakie przeżyła." bo nieprzyjemne się zmieni na przyjemne z biegiem czasu ;] wspomnisz moje słowa ;] zaufaj mi, nie mam avatara.
Natsu wydaje się takiiii spokojny! A niech tylko Nashi wyjdzie z pokoju to ten stół, co go pięścią masował, będzie latał po całym pokoju. Wiem o tym. Każdy o tym wie. Natsu się nie zmienia, nie nie nie.
I mogłabym Ci pisać dalej, ale po co? Zrobiłam Ci spam na gg i niech starczy.
Cieszę się, że w końcu wyciągnęłaś asa z rękawa, bardzo się cieszę. W ogóle, samo to, że odkryłaś co jest Twoim asem, aw. Czekam aż mnie to spotka.
haha, ja wiem, że ty lubisz Stinga i to dlatego xD Dziękuję ci za tyle cudownych słów i komentarz! ;** Czekam z niecierpliwością na twojego asa!
UsuńNo dobra, jestem. :D
OdpowiedzUsuńPamiętasz, co na gadu ci pisałam, że poprzedni rozdział był ciekawszy? A weź, zapomnij, nie wiem, co ćpałam, ale to nieprawda. XD
Ten rozdział podobał mi się tak samo. :3 Stinguś! łaaa~! Mavis się jara. ♥♥♥♥
Czemu mam dziwne wrażenie, że to nie jego ostatnie spotkanie z Juvią, co? xD I Gray. Jestem tak bardzo ciekawa, czemu zniknął te cztery lata temu. C: No i za sąsiadkę będzie miał Juvię, lalala~! :D Nie wiem, czemu pierwsze ich spotkanie, jakie sobie wyobraziłam, to takie, że psiak Gray weźmie i nasika na Graya XD I biedna Juvia będzie przepraszać. XD Bo pieski to czasem takie małe zołzy~!
Podoba mi się relacja Natsu i Lucy. Fajnie, że najwyraźniej nie zawsze było kolorowo między nimi. Czasem dziecko to taki cud, który potrafi wszystko zmienić. (づ。◕‿‿◕。)づ
Podobało mi się, tak bardzo, że smutam, bo trzeba znowu czekać .__.
Będę Cię molestować o rozdział, bardzo, bardzo. ♥♥ (づ ̄ ³ ̄)づ
Nie wiem czemu masz takie wrażenie i ja ci na nie nie odpowiem, hyhy ;p A z pieskiem blisko, bo to w sumie dzięki niemu się poznają :D Cieszę się również, że moje wydanie NaLu przypadło do gustu :) Molestuj, molestuj, ale jak napisze 13 rozdział na drugie opowiadanie xD
UsuńDziękuję za komentarz! :*
Jej,
OdpowiedzUsuńBoskie.
Naprawdę genialny rozdział.
Brak mi słów bo wszystkie scen były zarąbiste.
Pięknie opisane uczucia, sytuacje.
Sporej fabuła i ten wątki po prostu niebiańskie.
Już z niecierpliwieniem czekam na kolejną część.
A tego rozdziału w życiu nie zapomnę.
Także powodzenia, ślę dużej wenki i przyjemnie spędzonego wolnego czasu.
Pozdrawiam, buziaki :*
o jejku, dziękuję bardzo za te wszystkie ciepłe słowa! :)
UsuńZostałaś nominowana przeze mnie do LBA. Wszystko co potrzebne znajdziesz tu: http://fairy-tail-history-shannon.blogspot.com/ Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńWitam.
OdpowiedzUsuńTwoje zgłoszenie zostało zaakceptowane i opublikowane na naszym spisie. Zapraszamy do zgłaszania nowych rozdziałów.
Pozdrawiam! :)
Sasame Ka ze Spisu Fairy Tail
Trafiłam na Twojego bloga przypadkiem i po prostu... wow :D I przy okazji zapraszam do nas - http://fairytailworldiscruel.blogspot.com/ Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńWitam serdecznie!
OdpowiedzUsuńNa twojego bloga trafiłam dziwnym sposobem, ale o tym nie miałam teraz mówić.
Te dwa rozdziały mogłabym opisach jednym słowem "Perełka". Jest to przysłowiowa perełka wśród tych wszystkich fanficów, Tworzysz cudowne opisy, genialnie przedstawiasz uczucia bohaterów i stworzyłaś całkiem fajną historię. I choć nie ma tu jakiejś powalającej akcji, to przeczytałam te dwa rozdziały śmigusiem i nawet tego nie odczułam.
Dodatkowo zaskoczyłaś mnie. Bo czytając pierwszy rozdział byłam święcie przekonana, iż tym pieskiem będzie Gray, ale w postaci człowieka (oglądałam film i dramę na postawie takiej mangi... Kimi wa petto, pewna nie jestem, ale właśnie tam główna bohaterka adoptuje "pieska" w postaci chłopaka).
Tylko jedna rzecz cholernie mi nie pasuje na tym blogu "Rozdział 3 - 0%".
Tak, wiec jak już przybyła nowa czytelniczka, to może nowy rozdzialik w ramach nagrody ;)
Pozdrawiam
Ola Ri
Bardzo dziękuję za miłe słowa! Niestety z pewnych osobistych powodów nie jestem w stanie napisać rozdziału 3 w najbliższym czasie ;c ale mam nadzieję, że zmieni się to jak najszybciej :) Pozdrawiam!
UsuńNo ja też mam nadzieję, bo naprawdę spodobało mi się twoje opowiadanie (choć zazwyczaj takich nie lubię!)
UsuńWeny, czasu i sprawnego komputera!!!
Będzie kolejny rozdział ?
OdpowiedzUsuń