poniedziałek, 1 czerwca 2015

Rozdział 1


dla Mya ♥ 
(bo lubi Gruvie, ma dużo kasy, świetnie się z nią piszę, chce żeby dokończyła swoje blogi i kiedyś będzie moim przewodnikiem)

| DOM |

2 LATA WCZEŚNIEJ

Pierwszy powód był prosty.
Miał cztery łapy, ogon i szczekał.

1

Pies?
Juvia mrugnęła kilkakrotnie, a przygaszone życiowym smutkiem oczy wykazały chwilowe zainteresowanie. Dwudziestodwuletnia kobieta spojrzała pytającym wzrokiem na Erzę, obejmując zmarzniętymi dłońmi ciepły kubek z kawą, nad którym radośnie unosiła się para. Deszcz, który początkowo nieśmiało pukał w okno, w przeciągu kilku późniejszych minut nabrał wystarczająco dużo pewności siebie, aby prosić o większą uwagę. Pomiędzy kobietami zapadła chwila ciszy, więc zarówno krople uderzające w szybę, jak i rytmiczne stukanie drewnianego zegara z kukułką całkowicie wypełniły pomieszczenie swą charakterystyczną melodią.
Juvia nie jest pewna czy dobrze zrozumiała wyjaśniła w końcu.
Erza uśmiechnęła się delikatnie, unosząc kubek do ust.
Uważam, że to świetny pomysł - zaczęła, wcześniej zanurzając swoje wargi w kawie z mlekiem, ciesząc się chwilowo jej niezastąpionym aromatem. Spędzanie tylu deszczowych dni samotnie, pomiędzy czterema ścianami tego domu, musi być dla ciebie ciężkie. Wiem, że to nie będzie łatwe, ale najwyższa pora, aby zostawić, to co, było za sobą i wyjść ze swojej skorupy. Nie możesz tak żyć wiecznie!
Juvia mocniej ścisnęła dłonie na swoim kubku. Nogi pod stołem zaczęły delikatnie drżeć i nawet chwilowe przymknięcie powiek oraz  skupienie się w myślach na przyjemnych rzeczach nie były w stanie opanować reakcji jej organizmu. To tak, jakby perspektywa zrobienia kroku naprzód była najgorszym, życiowym scenariuszem, który prześladował ją od kilkunastu miesięcy.
Jak zwykły pies ma pomóc w tym Juvii? zapytała niepewnie, spoglądając na czerwonowłosą w skupieniu. To tylko zwierzę.
Jestem pewna, że może zdziałać cuda! odpowiedziała i dla potwierdzenia swoich słów pokiwała głową Ostatnio oglądałam program, który idealnie obrazował przepiękną więź, która potrafi się wytworzyć pomiędzy człowiekiem a psem!
Juvia położyła łokieć na starym stoliku, przy którym siedziały i oparła prawy polik na swojej dłoni, która nie była już tak zimna, jak chwile temu. Mebel okryty wytartą i w niektórych miejscach dziurawą, kremową ceratą zaskrzypiał złowieszczo, jednak niebieskowłosa zignorowała jego jęk.
Juvia wątpi, że cokolwiek jest w stanie zmienić to... zacięła się, nie będąc pewną, jak określić bezsensowność swojego istnienia, które odczuwała - wszystko dokończyła z żalem.
Najlepsze są nagłe zmiany zapewniła Erza Najtrafniejszy synonim głupoty to planowanie i przewidywanie życia. Kolejny to szukanie na siłę powodu do niego.
Juvia patrzyła się na dziewczynę, chłonąc każde padające z jej ust słowo i chowając głęboko w swojej podświadomości. W głębi duszy zgadzała się z nią, jednak powiedzenie tego na głos było automatycznym przyznaniem się do porażki. W jej charakterze siedziała pewna pewność siebie, która nie uznawała przegranej i proszenia o pomoc.
Uwaga Juvii skupiona była jednak na czymś zupełnie innym. Słowa, które wypowiedziała czerwonowłosa, miały drugie dno, które dziewczyna potrafiła bez problemu wykryć i odczytać. Dodatkowo nerwowe unoszenie się kącików jej ust i mocniej zaciśnięte dłonie na kubku, zdradzały lekkie poddenerwowanie i smutek.
Juvia jest pewna, że Jellal wkrótce wróci wypaliła, zmieniając temat.
Erza uśmiechnęła się smutno i oparła prawym ramieniem o ścianę. Po chwili jej głowa delikatnie opadła na bok, spoczywając na starej kuchennej tapecie. Czerwień jej włosów była niezwykłym kontrastem w tym ponurym pomieszczeniu.
Czekanie i odliczanie godzin to najgorsze, co człowieka może spotkać powiedziała z nostalgią, patrząc się na nieokreślony punkt za oknem. – Czekasz wieczność na tę jedną, nietrwałą sekundę.
Juvia tak nie myśli! zaoponowała szybko.
Brązowe oczy Erzy powoli przeniosły się na właścicielkę domu. Początkowo Juvia myślała, że czerwonowłosa w jakiś sposób zaprzeczy. Ta jednak patrzyła w skupieniu na nią i tylko czekała cierpliwie na kontynuowanie jej myśli.
Juvia uważa, że zaczęła niepewnie, szukając w głowie odpowiednich słów lepiej żyć, czekając na coś, rozróżniając każdy dzień, który przybliża nas do celu, niż istnieć samym przyzwyczajeniem.
Nawiązywanie do swojego obecnego położenia zawsze było czymś, co rozbierało jej prywatną część życia do naga, odsłaniając miejsca, które wolałaby ukrywać pod milczeniem przed całym światem. Miała jednak przeczucie, że w owej sytuacji, gdy rozmowa weszła na takie, a nie inne tory, nie musi wstydzić się swojego ciała.
Wzięła głęboki oddech i kontynuowała, chociaż słowa, które wypływały z jej ust, otwierały stare rany, które delikatnie zaczęły krwawić.
Juvia czuje się zredukowana do samego instynktu przetrwania. Juvia już na nic nie czeka. Nie ma powodu, by odróżniać dni.
Powietrze, które krążyło wokół nich, stawało się coraz gęstsze i na swój sposób niebezpieczne. Juvia czuła jej ciężar na swoich plecach.
Dlatego potrzebny ci pies! odparła Erza, wybuchając nagłym entuzjazmem.
W jednej chwili całe napięcie pękło jak bańka mydlana, jakby było tylko złudzeniem.
Juvia westchnęła ze zrezygnowaniem.

2

Następnego dnia Juvia siedziała przy tym samym stole, rozkoszując się od czasu do czasu jej ulubioną kawą, która stała na wyciągnięcie ręki. Cerata od dawna znikła pod stertą wielu papierów, które dziewczyna zdołała już przetłumaczyć lub czekały cierpliwie na swoją kolej. Pomimo pracy, w której próbowała się z całej siły zatracić, jej myśli często uciekały do wczorajszej rozmowy. Niebieskowłosa ciągle próbowała uwierzyć w niedorzeczność pomysłu jej przyjaciółki, który jednocześnie ją przerażał i intrygował.
Dziwna niepewność, która biła razem z jej sercem, sprawiała, że dziewczyna co kilka minut sprawdzała godzinę, jakby wraz z nadejściem południa miała nastąpić ogromna rewolucja, nieograniczająca się jedynie do tego domu i jej życia.
Juvia westchnęła smętnie, wracając myślami do pracy.
Po śmierci babci, która przez całe życie sprawowała nad nią opiekę, poczuła się, jakby coś w niej pękło. Było to doświadczenie o tyle przygnębiające, bo rozkruszyło jej osobowość na miliony kawałków, których nie dało się pozbierać z dnia na dzień. Wiele elementów zostało naruszonych w takim stopniu, że ich dopasowanie do czegokolwiek stało się wręcz niemożliwe, tym bardziej dla osoby, która próbowała odnaleźć je samodzielnie.
Dom, w którym przez kilka lat czuła się bezpieczna, w jednej chwili stał się czymś niepokojącym, traktującym ją jak szkodnika, którym można w zabawny sposób manipulować. W jego sidłach czuła się jak więzień i chociaż za drzwiami otwierał się zupełnie inny świat, dziewczyna z obojętnością tłumaczyła sobie, że tak jest lepiej. Mimo wszystko powolne wysysanie z niej życia, rozkoszowanie się jej kruchością, było lepszą i stabilniejszą perspektywą niż jakiekolwiek zmiany, niosące ze sobą niepewność.
Gdy tylko zegar wybił południe, ktoś z niewyobrażalną energią i entuzjazmem zapukał w drzwi frontowe.
Juvia oderwała się od papierkowej roboty i ze strachem, co się stanie, gdy otworzy, pomyślała, że Erza jest na swój sposób niezwykłym człowiekiem. Angażując się w jakąś sprawę, potrafiła włożyć w nią całe swoje serce i zrobić wszystko, aby zakończyła się ona sukcesem. Kierowała się przy tym jedynie humanitaryzmem, który pomimo ciężkiej przeszłości, został w nią wpojony i to właśnie na nim zbudowała swój światopogląd.
Juvia otworzyła drzwi, za którymi czekała Erza z niewielkim, kartowym pudełkiem i torbą przewieszoną przez ramię, była napakowana niezidentyfikowanymi  rzeczami, które zdawały się być bardzo ciężkie. Tego dnia Erza spięła włosy w kucyk i założyła zwiewną, kremową sukienkę, gdyż temperatura była wyjątkowo wysoka.
Juvia nadal uważa, że to zły pomysł jęknęła i wyszła na zewnątrz, gdy podekscytowana czerwonowłosa położyła karton na werandzie.
Ukucnęła przy przedmiocie, którego przykryte wieka nie pozwalały dostrzec tego co kryło się w środku. Przez chwilę miała nadzieję, że przyjaciółka zrezygnowała z tego spontanicznego pomysłu, jednak gdy coś poruszyło się w kartonie, a zaraz potem wydało niepewne szczeknięcie, przekreśliła ten pomysł na wieczność.
Podniosła delikatnie papierowe zagięcia, a oczom ukazał się niewielkiej wielkości szczeniaczek, który na jej widok przekręcił z zaciekawieniem głowę i zamerdał szczęśliwie ogonem, dysząc lekko. Juvia chwilowo oniemiała z zaskoczenia, gdy psie oczy przyglądały się z całkowitą ufnością, odbijając w swojej brązowej otchłani jej niepewne i zdystansowane spojrzenie. Był na swój sposób uroczy, a jego niewinny wygląd i puchata, szara sierść sprawiały, że Juvia nie mogła zrozumieć, jak ktoś mógł porzucić takie stworzenie.
Spojrzała na Erzę, chcąc znaleźć w niej jakieś oparcie, jednak widząc jej niesamowite zadowolenie na twarzy, zrezygnowała.
Babcia była uczulona na sierść, więc Juvia nigdy nie miała zwierzaka powiedziała niepewnie.
Szczeniak zaszczekał przyjaźnie, jakby chciał powiedzieć, że jemu to nie przeszkadza.
Juvia nie ma pojęcia, jak się tym opiekować odparła, niemal płacząc.
Spokojnie! uspokoiła ją Erza, kucając obok dziewczyny. Zadbałam o to!
Z torby, której zawartość postanowiła ujawnić czerwonowłosa dopiero teraz, wyciągnęła kilka obszernych książek. Każdy grzbiet posiadał wygrawerowany tytuł, który zawierał w sobie przynajmniej jeden rzeczownik pies.
Jest tutaj wiele fascynujących rzeczy na ten temat i jestem pewna, że ci pomogą w razie jakichkolwiek kłopotów wyjaśniła, kartkując pierwszą lepszą książkę, jednocześnie zaintrygowana jej treścią.
Juvia westchnęła zrezygnowana. Nie miała serca po raz kolejny odmawiać, widząc szczęście, które malowało się w spojrzeniu Erzy z powodu samego faktu, że mogła jakoś pomóc. Juvia doceniała ten gest, tym bardziej, że czerwonowłosa zadbała o takie dodatki jak książki i specjalnie trudziła się, aby przyjechać do niej autobusem, mając w kartonie szczeniaka. Na swój sposób jej serce było poruszone bezinteresowną pomocą, chociaż nawiedzały ją również z tego powodu ogromne wyrzuty sumienia. Czuła się przy tym taka bezużyteczna i nie miała bladego pojęcia, w jaki sposób mogłaby odwdzięczyć za to wszystko, pomimo że było to dla niebieskowłosej bardzo kłopotliwe.
Dlaczego Juvia? spytała.
Bo jako przyjaciółka chcę ci dać powód. Uśmiechnęła się delikatnie.
Juvia spojrzała zdziwiona na Erze.
Do czego?
Czerwonowłosa wzięła psiaka na ręce i podniosła się z kucek. Dziewczyna,czując się niezręcznie i jednocześnie ciekawa odpowiedzi, podążyła za jej śladem, prostując swoje ciało.
Do życia.
Dwa zwykłe słowa zabłądziły pomiędzy wiatrem i gdy ten nabrał prędkości, uderzył w nią z całą swoją siłą. Wbrew pozorom nie zabolało, a jednak Juvia wstrzymała na chwilę oddech, urzeczona ich prostotą i jednocześnie bardzo skomplikowaną instrukcją obsługi, której kiedyś nie umiała odczytać.
Im więcej będziesz się nim dzielić, tym więcej otrzymasz go od innych.
Erza wręczyła Juvii czworonoga, którego przyjęła z wewnętrzną paniką. Przytuliła go do swojej piersi, jednak nie planowała pokazywać większych uczuć, co więcej, chciała odciąć się emocjonalnie i postawić między nią a nim wyraźną barierę.
Jesteś też jedyną osobą, która jest w stanie go przyjąć. Ja również jestem uczulona na sierść, a Natsu nie lubi psów. Jak to jednak zinterpretujesz, zależy tylko i wyłącznie od ciebie. wyjaśniła. Chociaż wolałabym, abyś przyjęła tę pierwszą wersję dodała.
Pies ponownie zaszczekał, niezwykle zadowolony ze swojego położenia.
Zresztą, uważam, że jesteście do siebie bardzo podobni.
Podobni?
Juvia spojrzała na kundla. Pomimo skutecznej obrony pies siedział grzecznie w jej objęciach i nie sprawiał wrażenia, jakby przejmował się jej dystansem, cisząc się z bliskości fizycznej jego i przyszłej właścicielki. Juvia przyjrzała się psu z szczególną uwagą, szukając rzekomych podobieństw, jednak dopóki nie spojrzała na łeb, nic konkretnego nie przyszło jej na myśl.
Juvia ma odstające uszy? jęknęła przerażona.
Erza nie spodziewała się takiej odpowiedzi, więc wlepiła w nią swoje zdziwione spojrzenie.
Nie! odparła szybko Chodzi mi o to, że póki co oboje nie macie domu!
Juvia ma dom zaprzeczyła urażona.
Erza pokręciła przecząco głową.
Dom to coś więcej niż budynek. Jellal powiedział mi kiedyś, że to niezwykle fascynująca rzecz, ale i trudna do zidentyfikowania. Na przykład on czuje go jedynie, gdy trzyma mnie w swoich ramionach. To chyba jakiś rodzaj bezpieczeństwa, który trudno ubrać w słowa.
Juvia zawstydziła się pod wpływem obrazu, który pojawił jej się w głowie. Dokładnie przedstawiał, to co przed chwilą opisała Erza. Na samą myśl o tym temperatura jej ciała wzrosła dwukrotnie, więc dziewczyna próbowała wygonić usłyszane przed chwilą słowa ze swojej głowy.
Efekt był niestety odwrotny od zamierzonego i zamiast Jellala i Erzy, których obraz uległ znacznej deformacji, Juvia po chwili na ich miejscu zobaczyła siebie samą w objęciach kogoś bez twarzy. Było to jeszcze gorsze, gdyż jedna część jej osobowości pragnęła tego, a druga trzęsła się ze strachu na samą myśl.
To głównie ze względu na to Juvia postanowiła spróbować, chcąc zająć swoje myśli czymś nowym.
Usunęła ze swojej podświadomości niewidzialną barierę, która chroniła ją przed zbędnym angażowaniem, wcześniej bojąc się jego destrukcyjności. Mocniej ścisnęła zwierzę, wtulając swoją twarz w jego niezwykle miękką sierść. Skupiła się na tej chwili, próbując poczuć, to czego nie były w stanie dać jej oziębłe i bierne ściany. Wsłuchała się w bicie ich serc, próbując stworzyć tę niezwykłą więź, która od poprzedniego dnia chodziła jej po głowie, i urzeczywistnić obraz widziany chwilę temu w wyobraźni.
Po chwili jednak z rozczarowaniem oderwała się od szczeniaka.
Pomimo usilnych starań nic nie poczuła.
Śmierdzi. powiedziała jedynie.

3

Początkowo istnienie psa w jej intymnym kąciku świata traktowała z ogromnym dystansem. Nikt nie miał wcześniej do niego wstępu, więc początkowa jego obecności mimo wszystko wywróciła jej życie do góry nogami. Pies szczekał, hałasował i stale próbował zwrócić na siebie uwagę. Często łapał swoimi zębami jej nogawkę od spodni i próbował zachęcić do zabawy. Innym razem przeszkadzał przy czytaniu, wskakując na kolana i patrząc się wyczekująco swoim niewinnym, szczenięcym wzrokiem.
Za każdym razem Juvia goniła go za nieprzyzwoite zachowanie, dając jasno do zrozumienia, że nie życzy sobie jakichkolwiek zbliżeń. To jasno pokazywało, że nie czuła jednak tej specyficznej więzi, o której tyle opowiadała Erza. Podejrzewała również, że nazywanie go cholernym szczeniakiem lub cholernym kundlem jednoznacznie mówiło, że nie nadała mu jeszcze imienia. Psa traktowała więc bardziej jak bezimiennego gościa, który lada moment zamierzał wrócić do siebie, więc miał być to jedynie krótki epizod w jej życiu. Niedługo wszystko powinno być po staremu.
To niestety nie prawda i akceptacja tego faktu była jeszcze trudniejsza niż znoszenie jego wybryków w domu. Od tamtego dnia nie przytuliła go ani nie pogłaskała. Unikała szczeniaka na wszelkie możliwe sposoby, ograniczając ich kontakty do minimum.
Erza dzwoniła codziennie, dopytując się o psa. Juvia nie chciała robić przyjaciółce przykrości, więc odpowiadała na wszystkie jej pytania w taki sposób, aby była usatysfakcjonowana, chociaż wyrzuty sumienia zgniatały jej wnętrzności od środka. Pytała o książki, które w rzeczywistości nadal leżały w korytarzu, chociaż niebieskowłosa zapewniała, że studiuje je z uwagą. Zapytana raz o imię podała pierwsze lepsze, które przyszło jej na myśl, jednak ani razu go nie użyła. Czerwonowłosa wyraźnie była dumna ze swojego pomysłu i cieszyła się, że Juvia również zaczęła podzielać jej zdanie. Dziewczyna nada jednak uważała, że podarowanie jej czworonoga było ogromnym błędem. Kilka razy na dzień wymyślała sposoby, w jakie mogłaby się go pozbyć, jednak żaden nie był na tyle racjonalny i humanitarny, że automatycznie wyrzucała go z głowy.
Mimo samotności posiadała serce, które nadal cichutko biło w jej klatce piersiowej i była pewna, że nigdy nie zabije szybciej dla tego psa.
I dla nikogo innego.
Sytuacja jednak diametralnie się zmieniła w pewne deszczowe popołudnie.
Piątek trzynastego przywitał Juvię niezwykle silną ulewą. To właśnie ogromne krople uderzające o stare okiennice sprawiły, że dziewczyna obudziła się godzinę wcześniej niż zwykle i z łóżka zwlekła się lewą nogą, gdyż hałas uskuteczniał jej ponowne zaśnięcie. Już wtedy wiedziała, że są to jedne z tych dni, gdy zmienia się w tykającą bombę, która w każdej chwili mogła wybuchnąć. Stłuczenie ulubionego kubka przy szykowaniu sobie porannej kawy tylko potwierdziło jej przypuszczenia. Również szczeniak działał jej jeszcze bardziej na nerwy, gdyż tego dnia wydawał się szczęśliwszy i energiczniejszy niż zwykle. Juvia taksowała go zimnym spojrzeniem, nie odzywając się ani słowem. Wszystkie negatywne emocje zgarniała w jeden punkt w swoim sercu, czekając, aż w końcu zabraknie tam miejsca i w konsekwencji cała rozsypie się na kawałki.
Wyczekiwany punkt kulminacyjny nadszedł, gdy pies w poszukiwaniu zabawek natknął się na pewne pudełko, ukryte pod jej łóżkiem. Dziewczyna w tym czasie oddawała się przyjemności pochłaniania kolejnych wyrazów nowej książki, którą odkryła kilka dni temu w bibliotece. To banalne samo w sobie zajęcie chociaż na chwilę pozwoliło jej zapomnieć o wszystkim, co ją otaczało. Nagłe szczekanie psa, które dochodziło z jej sypialni, szybko przywróciło jej świadomość do rzeczywistości.
Juvia szybko wstała z kanapy, modląc się w duchu, aby szczeniak nie zrobił jej żadnej niespodzianki na dywanie lub pościeli. To, co jednak zobaczyła, gdy otworzyła szerzej uchylone wcześniej drzwi, było znacznie gorsze.
Coś ty zrobił, cholerny kundlu!? – krzyknęła na zwierzaka, który siedział wyjątkowo z siebie zadowolony i merdał przyjaźnie ogonem, co jeszcze bardziej rozwścieczyło dziewczynę.
Pies jakimś cudem dorwał się do jednego z jej największych i najcenniejszych skarbów – laleczek Teru Teru Bozu, które według wierzeń miały magiczne właściwości odganiania deszczu. Juvia nigdy wcześniej o nich nie słyszała, jednak kiedy ponad dwa lata temu jej babcia nauczyła ją robić takie laleczki, Juvia z entuzjazmem tworzyła jedną szmacianą zabawkę za drugą.
Początkowo ślepo wierzyła w głupie przesądy, ponieważ od małego nienawidziła deszczu. Kojarzył się ze zmartwieniami, smutkiem, łzami i ponurym nastrojem, który towarzyszył na każdym kroku, gdy tylko krople wody zderzały się ziemią. Juvia była osobą bardzo podatną na pogodę, od której niemal uzależnione było jej samopoczucie. Magnolia charakteryzowała się tym, że deszczowe dni były niemal codziennością, więc tym bardziej pokładała nadzieję w laleczkach. Szybko się przekonała, że nie mają one żadnego wpływu na pogodę, jednak z jakiegoś powodu bardzo polubiła je robić. Po śmierci babci szyła je ze zwykłego przyzwyczajenia, czując obecność staruszki przy każdym nawlekaniu igły lub zanurzaniu jej ostrego końca w materiale. Dlatego w każdą laleczkę wkładała swoje uczucia i w chwili, gdy czuła się niezwykle samotna, zawsze brała się za tworzenie kolejnej.
Teraz jednak wszystkie laleczki leżały w strzępach, porozrzucane po całym jej pokoju, zaprzepaszczając jej wielogodzinne starania i uczucia, które włożyła w proces ich tworzenia.
Jak mogłeś? wyszeptała Juvia, czując łzy napływające do jej oczu.
W jednej chwili cały pokój stracił ostrość, przeistaczając go w koszmar, i stał się jedną wielką plamą. Na krótką chwilę mózg stracił panowanie nad ciałem i dziewczyna upadła na kolana. Łzy powoli spływały po jej policzkach, a ramiona drżały, czego nie mogła powstrzymać nawet wtedy, gdy otuliła się szczelnie swoimi dłońmi.
Juvia cię nienawidzi załkała, wyszeptując te słowa w stronę szczeniaka. Nienawi... Nie dokończyła, gdyż wtedy nadszedł ten moment, gdy jej głos się załamał, a z gardła wydobył się szloch, cały wypełniony bólem i zmartwieniami, które tworzyły ją tego dnia. Drgawki stopniowo zaczęły przybierać na sile, a kobiecie nie zostało nic innego, jak ukryć swoją twarz w bezradnych dłoniach i wykrzyczeć wszystko, co skumulowała w sobie od czasu ostatniej paniki.
Sama nie była w stanie powiedzieć, do kogo miało być skierowane jej ostatnie słowo. Nienawiść, która eksplodowała w jej wnętrzu, odnosiła się przede wszystkim do tego domu, jej życia, ale głównie do samej siebie.
Załamania takie jak te nie zdarzały się zbyt często, gdyż na co dzień starała się nie dostrzegać tego, jaki szary był jej świat i życie. Bardziej jednak odwracała wzrok, gdy dostrzegała myśli krążące jej w głowie i ujawniające się raz na jakiś czas. I chociaż ignorowała ich istnienie, one nadal w niej były. Chowały się głęboko w jej wnętrzu, namnażając i kumulując. Wtedy czekały tylko na idealną okazję, gdy samoobrona dziewczyny ukaże woje słabe punkty i będą wstanie przejąć nad nią kontrolę. Jej stabilność rozsypywała się na kawałki, ukazując ją taką, jaka była naprawdę.
Zawsze wtedy martwe i zimne ściany domy przyglądały się z zaciekawieniem, jednocześnie szydząc z jej kruchości. Wyśmiewały niestabilność, zamykając w swoich beznamiętnych objęciach. Juvia oddawała się im bez żadnego sprzeciwu, zdając sobie sprawę, że nie ma w pobliżu nikogo innego, kto mógłby ulżyć jej cierpieniom. Zawsze pragnęła wtedy krzyczeć i wołać o pomoc, jednak wiedziała, że jej prośba nigdy nie zostanie wysłuchana.
Tego dnia było jednak inaczej.
Pies, pomimo tylu niemiłych słów, podszedł do dziewczyny i wspinając się na jej kolana, polizał po dłoniach, które skrywały twarz.
Juvia zrobiła wtedy coś, czego się nie spodziewała. Gdy ściany już powoli zamykały ją w objęciach, kobieta chwyciła się kogoś, kto wreszcie usłyszał jej nieme wołanie. Wzięła psa w ramiona i, przyciskając do piersi, wtuliła twarz w jego sierść.
Oprócz ciepła i bicia serca, poczuła coś jeszcze.
To chyba był dom.

4

Następnego dnia z zaciekawieniem kartkowała książki, szukając w nich imienia, które mogłaby nadać psiakowi. Chociaż był najzwyklejszym kundlem, nie ograniczała się do ras i początkowo szukała po całej książce. Przewrócenie ogromnej ilości stron zajęło sporo czasu, jednak chciała czworonogowi nadać coś szczególnego i wiedziała, że jej podświadomość rozpozna to jedyne imię, gdy tylko je zauważy.
W pewnym momencie zaczynało ogarniać ją znużenie, więc z rezygnacją otworzyła jednak książkę na kundlach. Jej wzrok natychmiast napotkał pierwsze imię charakterystyczne dla psów o szarej maści. Nie wiedziała, czemu akurat to. Jego prostota była wręcz śmieszna, jednak Juvia czuła, że nie istnieje na świecie drugie takie imię, które bardziej pasowałoby do jej nowego domownika.
Gray.
Pies, który jakiś czas temu przybiegł zmęczony ganianiem swojego ogona i ułożył się wygodnie na jej kolanach, zaszczekał radośnie. Juvia przyjęła to jako dobry znak i uznała, że zwierzakowi spodobało się imię.
Będziesz się nazywał Gray.

Pierwszy powód był prosty.
Miał cztery łapy, ogon i szczekał.
A na imię było mu Gray.


- - - - - - - - - - 


od autorki Rozdział pierwszy trochę nietypowy, mówi niewiele, ale początki zwykle takie są, więc keep calm and be patient. W razie jakiś wątpliwości zapraszam do zakładki o blogu. Mam również nadzieję, że odnajdę się jako nowa w kręgu opowiadań na podstawie FT i jakaś duszyczka zechce czytać moje amatorskie wypociny. Kwestie przecinków i składni kiedyś ogarnę. Póki co nadal szukam swojego stylu, o. 


13 komentarzy:

  1. Kocham Cię. I to opowiadanie kocham. I Graya też. I czekam cierpliwie na drugi rozdział, bo tam będą żądlić, a raczej ktoś będzie żądlić. Tak, nie umiem już pisać komentarzy, odzwyczaiłam się, a spam i tak Ci zrobiłam na gg, więc czuję, że mi wybaczyłaś. Kocham Cię.
    [Chyba za bardzo się powtarzam i Nikodem mnie znielubi ;c]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję ci moja kochana Erisiu za komentarz! Tak, będzie Pan Żądło i też się nie mogę go doczekać xD Bardzo przyjemnie pisze się z nim scenki. Ciekawe czemu... :D

      Usuń
  2. Dobry wieczór,
    moja najdroższa i najukochańsza Perełeczko! ;w;

    Z góry przepraszam, iż moja skromna osoba nie pozostawiła po sobie znaku wczoraj. :( Widziałam rozdział, tzn. widziałam, że został opublikowany, ale nie miałam jak zabrać się za jego przeczytanie i skomentowanie... jednak robię to teraz, dziś, damn, mam przed sobą to okienko (czyt. notatnik) oraz (obok) otwartą kartę z Twoim rozdziałem! *.*

    No to zabieram się do czytania...

    Tak na wstępie, to nie myśl sobie, że zakreślonego tekstu nie da się odczytać. :* Hihi. ~

    Zaczyna się świetnie.
    Wat.
    Co.
    Pies? XDDD
    Ok, dobra. Nie wnikam, lecę dalej.
    Juvia i Erza sączące herbatę, łuhuhu, widzę, że akcja początkowa porywa jak w ,,Nad Niemnem" 8)
    Oczywiście żartuję.
    Czekam na psa. 8)

    Zgubiłaś dwa ,,ę" że tak to ujmę póki co. I styl Ci się chyba nieco zmienił. Zdanie złożone za zdaniem złożonym, aż się cieszę, że szybko i w miarę kumato czytam. XD
    (Ale lubię Twój styl, oczywiście. ♥)

    Ok, trzecie ,,ę".

    ,,Najtrafniejszy synonim głupoty to planowanie i przewiadywanie życia. Kolejny to szukanie na siłę powodu do niego." bardzo mi się spodobał ten cytat, naprawdę! *.*

    Jellal niedługo wróci?
    Hmm, rozumiem, że mamy tu coś głębszego.
    Poczułam się zaintrygowana.

    (I tekst Erzy, że Juvii potrzebny jest pies, ten na koniec ich rozmowy, GENIUSZ xD).

    Właśnie piszę z Tobą na facebooku i napisałaś mi o tym ,,rozpadaniu się na milion kawałków" w 50 twarzach Grey'a (dotarło do mnie, że jakbym napisała samego ,,Grey'a" to by ktoś niewtajemniczony czytający ten koment pomyślał o ft, a nie o znanej na całym świecie ero-erotycznej sadze XD)... i nagle wracam do lektury rozdziału i widzę to: ,,rozkruszyło jej osobowość na miliony kawałków"... poległam po prostu. XDDD

    Erza przyniosła Juvii psa. Co za uparta ruda baba... XD

    ,,Bo jako przyjaciółka chce ci dać powód." - nawiązanie do nazwy opowiadania wyczuwam! ♥

    Kiedy Erza odpowiedziała ,,Do życia" i dałaś opis tego wiatru, to po wyobrażeniu sobie tego, aż wyczułam dramatyzm sytuacji. xD Jeszcze w tle jakiś soundtrack z Naruto i jestem w domu. 8)

    ,,Jellal powiedział mi kiedyś, że to niezwykle fascynująca rzecz, ale i trudna do zidentyfikowania. Na przykład, on czuje go jedynie, gdy trzyma mnie w swoich ramionach." Nawet nie wiesz jak cholernie nie potrafię sobie wyobrazić Erzy mówiącej coś takiego, omg. XDD

    Biedna Juvia z tym psem, omg. Jakby mi ktoś wcisnął na siłę psa to nie wiem czy nie zachowywałabym się tak samo, jeszcze mając takie podejście do życia... ;_;

    Ojeju, laleczki Teru Teru Bozu, pamiętam je z ft, a raczej przypomniałam sobie o ich istnieniu dzięki Tobie. ^^

    ,,Oprócz ciepła i bicia serca, poczuła coś jeszcze.
    To chyba był dom."
    Bardzo piękny fragment, naprawdę! ;___;

    O jaa... Omg... *.*
    Jak mi się to podobało... *.*
    Skoro pies jest pierwszym... sam żywy Gray także będzie jakimś powodem... to co będzie tym trzecim powodem? ;_;

    Jezuu. ♥
    Boooże. ♥
    Mówiłam już, że Cię kocham?

    WCIĄŻ NIE MOGĘ UWIERZYĆ, ŻE ZADEDYKOWAŁAŚ MI TAK PIĘKNE OPOWIADANIE!

    Masz we mnie wierną czytelniczkę, fankę, wielbicielkę (tak, dam Ci kasę) i co jeszcze sobie zapragniesz! *.*

    Przesyłam mnóstwo, mnóstwo, mnóstwo weny, czekam na rozdział 2 i szczerze? Chyba sobie cały ten rozdział przeczytam jeszcze raz, tak mi się spodobało bardzo!

    Kocham Cię! ;_; <3 ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. PS Chcę już mojego Stinga...

      Usuń
    2. Będzie Sting w następny poniedziałek :p

      haha, ogólnie cała akcja w tym rozdziale była tak strasznie "emocjonująca" xD Jakoś trzeba jednak zacząć a psiak mi był potrzebny do powodów ;p Cieszę się, że lubisz taki mój styl i zdaję sobie sprawę, że jest dosyć ciężki do czytania. Będę go jakoś chciała zmienić na przestrzeni tego opowiadania. A styl mi się zmienia zależnie od nastroju. Za to robienie błędów nie ;c okrutne.

      Nie czuj się Jellalem i Erzą zaintrygowana xD Nie będę się rozdrabniać na poboczne wątki. A co do tego co powiedziała też mi jakoś to brzmiało, ale nie potrafiłam to sensowniej zmienić i tak musi być ;p

      Cieszę się bardzo, że się spodobało pomimo tego, że rozdział był taki... miałki? Nijaki. mam w takim razie nadzieję, że kolejne będzie czytać się jeszcze lepiej i historia w jakimś stopniu zaintryguje :D Pozdrawiam i dziękuję! :*

      Usuń
  3. Hejka. :)
    Pisze z komorki (brak internetu to zuo), wiec bedzie krociutko.
    Rozdzial mi sie naprawdę spodobał, bardzo lubię gruvie. Motyw z psiakiem i powodami ciekawy + bardzo fajnie piszesz. :)
    Wybacz, że komentarz taki z dupy, jak w końcu uporają się z tą awarią to będę mogła coś lepszego naskrobać. :D
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo się cieszę, że póki co się podoba, chociaż uważam rozdział za mega nudny (nie było człowieczego Graya! xD), ale skoro z takim poziomem zdołałam kogoś zaciekawić to jestem bardzo szczęśliwa. i bardzo dziękuję za komentarz! Każdy jest tak samo ważny :3

      Usuń
  4. Ej, to było boskie!
    Cudowne, zazdroszczę talentu, naprawdę, napisz książkę, a będę czytała!
    Szablon bardzo biały >< jebie po oczach xD. Mam przyjaciółkę, która wykonuje szablony w dwa dni, jak chcesz, to podam Ci do niej linka.
    Pieeesek. *u* Grayyyyuś. Jak kawaii.
    Super, super i jeszcze raz - zajebiście! Haha. xD
    Pozdrawiam i weny. :**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. o rany, bardzo dziękuję! Chociaż nie uważam, że mam talent. Robię masę błędów i mój styl jest miejscami bardzo ciężki. Z miłą chęcią przyjmę namiary do tej osoby, bo mnie ten szablon też denerwuje. Nie umiem ich robić i nawet już się nie będę starała nauczyć.
      Pozdrawiam i dziękuję za komentarz!

      Usuń
  5. Ohayo!
    Po pierwsze ta historia jest moją pierwszą historią o Gruvii, którą czytam i to nie dlatego, że ma się pojawić tutaj również NaLu alob mój inny ulubiony ship xD Graya uwielbiam, Juvią toleruję, a samą Gruvią się nie jaram, jednakże czuję w kosciach, że Twoja historia mnie kupi. W pewnym sensie już to zrobiła xD
    Na pewno kupiła mnie postać Juvii - nie stalkerki, nie zakochanej do szaleństwa, nie chorobliwie zazdrosnej. Jest ponura, depresyjna, smutna i bardzo wrażliwa, co mi się podoba, bo od czegoś trzeba zacząć, a jak połowa fanficków z nią jest taka sama : narwana Lockser, próbująca złapać Graya między nogi i go nie wypuścić :____:
    Do tego motyw psa również mi się spodobał, chociaż nie przepadam za nimi (jestem kociarą xD). Ale takiego szczeniaka z chęcią bym przygarnęła. I to imię! Powaliłaś mnie na łopatki. Juvia będzie gwizdać na Graya, haha xD
    Główny minus to powtórki i błędy. Słowo "która" i wszelakie jego odmiany pojawiało się tak często, że dostałam oczopląsu. Radzę ci trochę to polepszyć ewentualnie poprosić kogoś doświadczonego do sprawdzania. I to cholerne "ę". Sama miałam z tym problem, więc się nie dziw, że się wkurzam, jak widzę, że ktoś go nie piszę. Odruch xD
    Postać Erzy...Nienawidzę jej całym czarnym sercem, ale jeśli nie zrobisz jej mega wkurzającej to nie będzie mi zbytnio przeszkadzać. Czas pokaże.
    Widzę też, że wspomniałaś o Natsu i Jellalu. Osobiście tego drugiego bardzo lubię, ale wyczuwam tutaj Jerzę a zarazem Nerzę. Hmm, mam nadzieję, że będzie to pierwsze, chociaż postać Jellala (a raczej jego brak) mnie zaciekawił.
    Życzę weny i czasu, oraz zapraszam do siebie, również na historię o FT ^^
    Pozdrawiam gorąco!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja w FT terenach się w ogóle nie czuję :D Dopiero się zapoznaję z niektórymi blogami, więc jestem kompletnie zielona i zagubiona! Nie mam pojęcia jak ta historia się przyjmie! I jeszcze mam spore problemy z szablonem, wrr...
      Bardzo się cieszę, że Juvia się spodobała :) Starałam się trochę wzorować anime. Początkowo była bardzo samotna i smutna, potem trochę wyniosła, a teraz... jest po prostu Juvią xD Ale jakoś będę się starała przedstawić w taki sposób, aby nie wyglądało to wymuszenie i sztucznie :)
      Z zwrócenie uwagi na błędy bardzo dziękuję. Wiem, że mam z tym ogromny problem. Będę się starała, aby z każdym kolejnym rozdziałem było ich mniej :)
      Ja do Erzy nic nie mam, jednak zaznaczam, że nie będę się rozdrabniać na poboczne wątki. reszta bohaterów bardziej stanowi dodatek.
      Dziękuję za komentarz! ;*

      Usuń
  6. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  7. Przybyłam, przeczytałam i proszę o wybaczenie, że tak późno! Ale to cała ja, huhm...

    Gruvia. JAK JA JĄ LUBIĘ! Podoba mi się jej niepewność, uporczywe zdystansowanie, a pod wszystkim tym ukryty optymizm! A przynajmniej głód optymizmu. Mam nadzieję, że Gray, skoro został pierwszym powodem, ten głód zaspokoi :D

    A poza tym to chcę wiedzieć o Gruvii więcej! Mam nadzieję, że w kolejnych rozdziałach będziesz coraz mocniej uchylać rąbka jej życia i charakteru :D

    Dalej... Erza jest świetna! Wydaje mi się, że w pewnym sensie uratowała sytuację Gruvii i była tak jakby... świetnym preludium powodu? :o Anyway, nie miałabym nic przeciwko, jakbyś wtrącała czasem większe "conieco" z jej życia, bo mnie zaintrygowała... :D

    Anyway, czekam na kolejny rozdział iii ciekawa jestem, ile z niego będę już znała, haha :D

    OdpowiedzUsuń

Szablon wykonała Mayako CREDIT